czwartek, 30 maja 2013

Majowe łupy :)

Majowe łupy zdobyte pod sam koniec miesiąca, i to też na raty, bo to a nóż coś na allegro się sprzedało za pare złotych, czy to na Przydasiowym Bazarku. Mimo wszystko bardzo jestem z nich zadowolona, gdyż przyda mi się kilka nowych rzeczy do pracy ... i wiele rzeczy biorę właśnie pod nią ostatnio. Choć i czegoś dlatego, że mi się podoba i przyda na inne okazje też nie braknie.

1.Rybaczki - Tahho Fashion 
 2.Torebka - Kiermasz
(wbrew pozorom mieści bardzo dużo)
 3.Bluzka na ramiączkach - Takko Fashion
(już któraś z kolei z tej serii, tym razem szarość wraca do łask)
 4.Bluzka bez rękawów - Takko Fashion
(bardzo spodobał mi się krój i ... kolor, do czerwieni miałam od dobrych kilku lat "uraz" a teraz wraca do łask, choć póki co te rzeczy które mam w tym kolorze spokojnie mi starczy, ale czasem można się w nim ładnie wyróżnić)
 5. Sukienka - C&A
(podobała mi się od dłuższego czasu, kolorystykę chciałam z czerwienią, aczkolwiek teraz cieszę się, że zdecydowałam się na bardziej klasyczne kolory, no i sukienka lepiej leży jak się doda pasek)
 6. T-shirt - C&A 
(to akurat prezent dla mamy z okazji jej święta, do tego dostała balsam i krem)
 7. Bokserka - C&A
(Przypadły mi do gustu bluzki z zamkami z tyłu)
Skusiłam się na zakupy w internetowym sklepie C&A i mimo wszystko jestem zadowolona, jak to się mówi do trzech razy sztuka (wcześniejsze zakupy przez internet ubrań były niezbyt udane).
8. Miętowa koszulka z sercem - Butik
9. Bokserka - Butik
(czyż nie piękny na druk?!)
10. Bokserka z koszulką z sercem
11. Szary Lakier wibo - Rosmann
12. Cienie Rimmel - Rosmann
13. Puder - Rosmann
Bo jak tu nie skorzystać z promocji? -40%
Rzadko kupuję kosmetyki, ale przy promocji troszkę zaszalałam :) A co :)

Czy u was też taka brzydka deszczowa pogoda ? A były fajne plany na dzisiejszy dzień ... no nic trudno. Miałam się zabrać za sprawy uczelniane, ale pogoda nie pomogła i czas zleciała, a ja prawie nic nie zrobiłam. Ale jeden dzień lenistwa mi się należał nie ma co! :)

wtorek, 28 maja 2013

Uczelniany weekend / Festyn Rodzinny

Spora przerwa uczelniana była, ale trzeba powrócić do szarej codzienności w tygodniu - praca, w weekend - uczelnia. Aczkolwiek po tym męczącym weekendzie w poniedziałek czekał mnie Festyn Rodzinny z Przedszkola. Ale o tym za chwilę.
W sobotę poznaliśmy datę jednego egzaminu i jego już trzecią wersję, no ale cóż się dziwić ... . Na szczęście dzień jakoś zleciał, ale przynajmniej same wykłady i bez przerw, więc uszło. natomiast w niedzielę cztery wykłady a między każdym godzina przerwy po prostu męczarnia! Dobra wieść z tego dnia to, że jednak mamy 3 egzaminy, a nie 4 :D Ulga! Ale i tak tyle zaliczeń, a wszystkie kolokwia czekają mnie 22 i 23 czerwca. Eh. Kolejna wieść, że w następny weekend 8 czerwca mieliśmy mieć trzy wykłady, ale, że jesteśmy kierunkiem logopedycznym, a na naszej auli odbywa się Konferencja Logopedyczna, to nasza obecność obowiązkowa i jak napiszemy 3 recenzje z 15 referatów, to mamy zaliczony przedmiot. Fajnie nie :) A poza tym dostaniemy certyfikat, który przyda się do pracy (przyszłego awansu) :) A że na angielskim było nas tylko 6 i materiał 3 godzinny zrobiłyśmy w półtorej godziny, mogłyśmy iść wcześniej :) Dzięki czemu miałam jeszcze siły wstąpić do SCC i skorzystać z promocji -40% w Rosmannie i kupić cienie z Rimmela :D
A w sobotę po uczelni by mieć coś z tego dnia wraz z G. i moimi rodzicami udaliśmy się do kina na Szybcy i Wściekli 6 :) Troszkę rozrywki też się przydało, i kilka godzin spędzonych z G. A film polecam, każdą część widziałam, każda ma ze sobą coś wspólnego ... rewelacyjne połączenie, fajne efekty i akcja przez cały film!
A w poniedziałek Festyn Rodzinny w MDK i muszę przyznać, że obawiałam się jak to wyjdzie, bo sama nie wiedziałam co,jak i kiedy dokładnie robić :P Ale wszystko poszło sprawnie i atmosfera bardzo fajna była :) Także ta przed Festynem i po wśród pracowników :)
Dzisiaj wstałam wymęczona, śpiąca, a pogoda wcale nie pomagała by się ruszyć z łóżka, ale cóż ... trzeba było :) Gdy znalazłam chwilę udałam się do dyrekcji dowiedzieć się czy mogę wybrać urlop szkolny, i tym sposobem, że zabrałam mój ozdobiony kalendarz dostałam "naganę", że się nie pochwaliłam, że tworzę kartki, bo mogłam się wystawić z nimi na wczorajszym Festynie, a co ja na to poradzę, że często ze mnie taka gapa i jakoś tak nieswojo byłoby mi iść z taką prośbą ... . Ale na przyszłość już wiem, a za to, ze wcześniej się nie pochwaliłam mam przynieść pokazać kartki :) No i na przyszłość mam się zgłaszać, a zawsze coś się wymyśli :) Miło, fajnie... :)
Eh, jakoś tak nic mi się nie chce i pogoda nie ciekawa i G. ma nadgodziny, więc nawet nie popiszemy ani się nie spotkamy ... a motywacji do pisania mgr też póki co brak ... . Ale w święto się zmobilizuję i tak będę siedzieć sama więc przynajmniej wykorzystam czas na uczelnię ... a miał być fajny wolny weekend i długi :( Szkoda tylko, że bez G. :( No nic ... na uczelnię porobię wszystko ... bo też tego trochę jest.
Mimo wszystko staram się myśleć pozytywnie :)

piątek, 24 maja 2013

Intensywny tydzień

W pracy młyn, od poniedziałku zaczęłyśmy z dziećmi robić prezenty dla mam. Korale z makaronu, dzieci dostały igły z kordonkiem i miały nawlekać makaronowe korale. W większości połowę już miały zrobione przez nas (nie wliczając trzech łobuzów, chociaż jeden bez problemu to zapełnił dość szybko, dwóch pozostałych męczyło się z tym po dwa dni), zostawało tylko pilnowanie by sobie, albo komuś krzywdy nie zrobili, a wierzcie mi, że kilak razy już nie wiele brakowało. Nie licząc tego, że ja zostałam dziabnięta igła choć nie siedziałam zaraz obok pracujących dzieciaków. Dzisiaj też przyniosłam szablon pudełka, który zamówiłam na Przydasiowym Bazarku i pozostało pytanie czy zdążymy je wykonać, bo dziś dzieci już korale zabierały do domu, by dać mamusiom. I zdążyłyśmy w dwie godziny wszystkie były gotowe, 21 pudełek :) Przy pracy zespołowej wszystko jest możliwe :) A dzieciaki miały fajne opakowania na korale :)
W środę po pracy miałam istny maraton biblioteka, lekarz alergolog (i jak się okazało od czerwca przyjmuje tylko rano :/ super, a gdzie branie pod uwagę, że ludzie pracują?!), rosmann, kurs angielskiego, zakupy w auchan, do pracy i te bardziej przyjemne, czyli prezent dla mamy, oraz kilka ciuszków wpadło do łapki, pokażę w osobnym poście. A co do zakupów zamówiłam dwie bluzki i sukienkę w internetowym sklepie C&A i jestem ciekawa czy trafiłam :) Bo jak co chcę coś z tego dla mamy wybrać, ale pewnie przyjdzie po weekendzie, ale cóż ... :)
Eh, a jutro uczelnia ... i pojutrze też ... . Nie chce mi się ... .
Nawet kolejny weekend co planowałam fajną wycieczkę to nie da rady ... tym razem to G. będzie prawdopodobnie w pracy :( A potem kolejny weekend i ja na uczelni :( Eh ...

niedziela, 19 maja 2013

Mięta

Po wycieczce jakaś ledwie żywa byłam ... i nic mi się nie chciało, a tu do jarmarku trzeba było się szykować. W piątek jeszcze z G. udaliśmy się do rodzinki na urodziny, a przy okazji poznaliśmy najmłodszą członkinię rodziny. Wcześniej widzieliśmy ją na zdjęciach a teraz ma półtora miesiąca waży zaledwie 3kg i wygląda jak kruszynka. I w dodatku dali mi ją na ręce! Najpierw przerażenie, ale po chwili już na spokojnie ... . Fajnie było, a czas zleciał ekspresowo ... .
W sobotę wraz z Asio udałyśmy się na Jarmark uliczny z naszymi rękodziełami, ale marnie ... ludzie potrafią tylko narzekać i krytykować. Choć mimo wszystko poznałyśmy kilka osób, z którymi znajomość się przyda :) No i dostałyśmy zaproszenie na festyn do przedszkola byśmy się tam wystawiły z kartkami! :) Super!
A dziś dobre kilka godzin z G. spędziliśmy w Parku Śląskim spacerując, zjedliśmy kiełbaski, gofry i tak kilka kółeczek zrobiliśmy, ale pogoda przepiękna! Dawno nie spędziliśmy tak miłego dnia, tylko we dwoje i tak beztrosko ... . A teraz będzie tylko ciężej z weekendami. No ale cóż ...
No nic wklejam kilka zdjęć ze spaceru ... które byłyby bardzo ładne gdyby nie ... ucięte przez fotografa mego stopy ... :(
 Sukienka - Diverse
Buty - Deichmann
Zegarek - Allegro
Bransoletki - Rosmann
Torebka - Dama

czwartek, 16 maja 2013

"Zaczarowany Las"

Wczoraj 4 grupy dzieci z Przedszkola jechały na wycieczkę ... oczywiście nie obyło się bez utrudnień. Zwłaszcza, że autokary zostały dzień wcześniej sprawdzone na policji to któryś rodzic i tak załatwił nam dodatkową kontrolę przez którą mieliśmy mega opóźnienie, a dzieciaki już miały dość stania i czekania. W końcu wyruszyliśmy i tu nie obyło się bez niespodzianek, ale w efekcie końcowym wszystkie dzieci wyszły bez szwanku, a z czystymi ubraniami :) Zajechaliśmy i z naszej grupy zamiast mieć godzinną przerwę mieliśmy zaledwie 20 minut na to by dzieci się załatwiły, zjadły, napiły i ruszaliśmy wozami w las. Na drodze spotykaliśmy różne postacie z bajek. Czerwony Kapturek jechał z nami wozami, częstował ciasteczkami, śpiewał i grał. Gajowego spotkaliśmy z którym szukaliśmy Jasia i Małgosi. Z czego Jasiu wydawał się jak na haju :P A nawijał jak opętany :) No i z czego więcej my dorośli zrozumieliśmy niż dzieciaki. Wystraszyliśmy Małgosię, a potem kto się nie bał ten szedł do Babajagi. Ja nie miałam okazji wejść bo zostałam obwieszona przez dwie dziewuszki co się bały, więc zajęłam się uspokajaniem. Jedna płacze, druga trzyma mnie za nogę i nawet nie miałam jak z nimi odejść od tej chatki :) Ale takich co nie chciało iść było więcej. W sumie jeszcze kilka postaci spotkaliśmy, było bardzo fajnie wesoło, nie będę wszystkiego zdradzać, bo a nóż ktoś kiedyś się wybierze z dzieciaczkami swoimi. Co bardzo polecam! No i zjedliśmy kiełbaski, wróciliśmy wozami do miejsca startu i znowu gonitwa, by dzieci się załatwiły, chwilę pobiegały, uspokoiły, ustawiły i do autobusu. Na szczęście w drodze powrotnej mniej niespodzianek, bo większość dzieciaczków zasnęła sobie :) Na koniec mi przypadła rola wypuszczania dzieci z autobusu, a tu niektóre zaspane, albo sweterki pozostawiały ... a na koniec został mi już totalny śpioch, którego ledwie dobudziłam :) Wszystko dobre co się dobrze kończy. Wszystkie dzieciaczki wróciły całe, zdrowe i zadowolone! :) A i zmęczone :) Ja sama po powrocie poszłam na chwilę na ogródek do rodziców, pobiegałam z kotem (już nie jest taka głupiutka i nie da się zrobić w balona) i o 21 poszłam spać :P A co ... .
Dziś każdy ledwie żywy, byle dotrwać do końca ... . Ale fajnie było :)

piątek, 10 maja 2013

Happy

Jakiś czas temu  kupiłam gazetę Vita z płytą z ćwiczeniami Jillian Michaels "Zgrabna sylwetka" niestety po 15 minutach miałam dość i ... zniechęciłam się. Następnie w gazecie Cosmopolitan zobaczyłam reklamę Shape z płytą z ćwiczeniami Ewy Chodakowskiej ... dużo się nasłuchałam i cóż polowałam na nią. Aczkolwiek po rowerowym wycisku nie miałam kiedy poćwiczyć, gdyż przez kolejne dwa dni strasznie rwały mnie kolana, no ale cóż sama podjęłam decyzję o tym wysiłku. A w środę miałam kurs i wieczorem już mi się nie chciało. na szczęście w czwartek udało się i ... ćwiczenia są rewelacyjne! Nie łatwe, ale do wykonania (prócz jednego, hehehe) i przyjemnie mimo wszystko. Sam sposób prowadzenia ćwiczeń i to co mówi Ewa nastawia pozytywnie, a już w szczególności by ćwiczyć w swoim tempie to dla mnie jest najważniejsze i wtedy spokojnie wyrabiam. Po ćwiczeniach czułam się świetnie! Dziś wstałam w rewelacyjnym humorze śmiejąc się sama do siebie :) Choć w południe poczułam lekki ból w ramionach i ... pośladkach! Ał! Ale nic mi humoru nie popsuło i póki pogoda ładna wybrałam się na rolki, przejechałam około 19 km i zadowolona jeszcze bardziej wróciłam do domu i poszłam ćwiczyć :) Ale zrobiłam to bardziej na luzie i po prostu wzięłam kilka ćwiczeń z płyty na chybił-trafił, oraz z ćwiczeń, które opublikowała na facebooku i tak 45 minut poćwiczyłam jeszcze :)
W między czasie znalazł się nawet czas na książkę, a tym bardziej na stworzenie 11 kartek! Z jednej jestem bardzo zadowolona, gdyż była niezłym wyzwaniem na specjalne zamówienie, ale po reakcji zamawiającej jestem przekonana, że trafiłam w dziesiątkę :) I jak tu nie mieć dobrego humoru ? ;) A 10 kartek to kartki dziecięce na chrzest i urodzinowe :)
A w następnym tygodniu całodniowa wycieczka z przedszkolakami do "Zaczarowanego Lasu" :)

niedziela, 5 maja 2013

Na sportowo

 Za jazdą na rowerze niezbyt przepadam. Zraziłam się, bo gdy chciałam gdzieś jechać z G. to ani na mnie nie czekał, tylko gnał ile się dało przed siebie i tylko marudził. Miałam dość. Odpuściłam sobie. I w tym roku miało się nic nie zmienić, ale jakoś tak się stało, że wybraliśmy się raz ... 1 maja i tak do dnia dzisiejszego były kolejne dwa razy i za każdym razem wróciłam zadowolona. Zmęczona, ale zadowolona. Zmieniło się, od czasu do czasu poczeka, nie marudzi i nie krzyczy na mnie. A nawet motywuje O_o. Pierwsza trasa była do Parku Śląskiego. Fajnie, bo zajechaliśmy, usiedliśmy, później jeszcze rundka po parku, chwila odpoczynku i dopiero powrót. I tak przejechało się 22 km. Wczoraj w sumie nie wiedzieliśmy co robić i z przymusu poszedł ze mną na rower. Trasa Katowice - Ruda Śląska - Kochłowice - dom. Nie było przerw, a i tak dałam radę. 16 km przejechane. Ale zanim podjechałam pod garaż zrobiłam sobie rundkę po Świętochłowicach z czego razem miałam już przejechane 22 km :) No i dziś telefon, czy idę z nimi. To nic, że połowę ranka zmarnowałam na kręcenie włosów, przy czym poparzyłam się :/ Trudno, loki prostowały się z każdym przejechanym kilometrem ;( Trasa wymagająca dużo pod górkę ... ale dałam radę. Trzy Stawy na rowerze zaliczone! Rok temu w połowie odpadłam. Więc zajechanie na miejsce i powrót to wielki sukces. 33km.
Na Trzech Stawach tłum ludzi ... dobrze, że nie zdecydowałam się na rolki bo nie lubię takiego tłoku ... . Jednak za każdym razem nie mogę się nadziwić, że wielu ludzi choć idzie uprawiać sport robi z tego rewię mody. Ja na rolkach, rowerze stawiam na wygodę nie na elegancję, co nie znaczy, że ubieram "szmaty".
Dziś kolejny rok mija odkąd jesteśmy razem ...
... to już 7 lat ... 

piątek, 3 maja 2013

Deszczowa majówka

Pogoda kogoś dziwi? Bo mnie nie, to już kolejna deszczowa majówka. Rozczarowanie mimo wszystko jest, bo były fajne plany, które zmyły się wraz z padającym deszczem. Szkoda.
Mimo wszystko 1 maja, choć chłodno, pochmurno i mało przyjemnie (i po uprzednim ponarzekaniu Amandzie na fejsie, że G. nie chce iść ze mną na rower), zadzwonił do mnie G. czy idę z nimi na rower (?!). Poszłam. A co?! Przyznam, że trochę dali mi popalić, ale ja też się tak łatwo nie dałam i goniłam ich jak się dało :) Oczywiście na miarę możliwości :) 22km jak na pierwszy raz od dwóch lat na (znienawidzonym) rowerze to i tak dobrze:) Po powrocie jakoś nic nam się nie chciało i każde zostało u siebie już. A koło 18:00 wyszła propozycja od rodziców kina ... i w końcu z wyjścia rodziców, następnie z wyjścia we trójkę złożyło się tak, że wyszliśmy w czwórkę :) No i trzeba przyznać, że film podobał się wszystkim, a rzadko tak bywało, więc sukces. Sam tytuł filmu jakoś nie kusił, ale okazał się bardzo fajny :) Polecam "Olimp w ogniu" :)
Czwartek to był totalny dzień lenia na kanapie ... cóż poradzić, gdy za oknem tylko pada i pada, ale w końcu miałam G. dla siebie, a co też mi się coś należy ;)
Dziś zapowiadała się powtórka z dnia wczorajszego, ale ... mimo deszczu wyrwaliśmy się do Parku, krótki bo krótki spacer, ale zawsze coś. I o dziwo to G. zaproponował zdjęcia (!).

 Kurtka - Orsay
Komin - Kiermasz
Spódniczka - Camaieu
Buty - CCC
Torebka - Allegro


środa, 1 maja 2013

Podsumowanie - Kwiecień

Zaczął się niezły galimatias, pisanie pracy magisterskiej, powróciła wiosna mimo iż na majówkę brzydka pogoda toja wciąć od tygodnia kicham i smarkam ... brzoza mnie wykańcza ... ! Ale jakoś daję radę :) W każdym bądź razie od niedzieli wieczora gdzie w końcu udało mi się zdobyć jakiś działający lek na alergię!

Nowości w tym miesiącu niezbyt wiele, ale i tak się cieszę z zakupów :)
1. Koszula - Lidl (prezent urodzinowy jeszcze, plus legginsy także z Lidla)
2. 2 kredki z diamencikami i tusz do rzęs - Avon
Jestem zadowolona z brązowej kredki dlatego też zainwestowałam w czarną i szarą, choć czarna okazała się ładna i nie mam nic do zarzucenia to szara jest bardziej stalowa niż szara.
A tusz rok temu kupiła sobie mama i okazał się bardzo fajny więc nie ryzykuję zakupu innego tylko od razu brałam sprawdzony :)
3. Cień - Rimmel 030 Smokey Quartz
Wykorzystałam zniżkę z Cosmopolitana i jestem zadowolona, choć było bardzo dużo podobnych odcieni brązów do wyboru, które wypróbuję przy okazji, bo ten ma złote drobinki.
 4. Spódniczka Camaieu
W końcu też wykorzystałam bon urodzinowy i kupiłam sobie jeansową spódniczkę, idealnie nada się do pracy, jest cienka i wygodna :) Jedyne co to ten rażący pasek nie bardzo mi się podoba :P

 W tym sklepie też kupiłam torebkę, ale znalazłam defekt i na następny dzień ją oddałam ... .
5.Biustonosz - Kappahl
 6. Baleriny - czasnabuty.pl (24,90)
7.Szpilki - czasnabuty.pl (34,90)