niedziela, 28 lipca 2013

Słoneczny weekend

W piątek czas szybko zleciał, wieczorem był powód do świętowania i tak siedzieliśmy wraz z G. i moimi rodzicami na ogródku ... po 19 wpadł nam pomysł by zamówić pizzę i tak poszliśmy ją odebrać pod biedronkę, bo jednak na ogródkach można się pogubić :P
W sobotę ... hmm ... obstrzygłam G. ... choć w pewnym momencie mała wpadka i niestety musieliśmy dokończyć dzieła tnąc na 3mm. Ups!!!!! Ale nie ma źle ... [?]. Po południu wybraliśmy się na Trzy Stawy, mieliśmy niezły spacer, by dojść do A&K, ale ja tam nie narzekałam :P I w sumie posiedzieliśmy tak dłużej niż myśleliśmy, ale fajnie było :)
A dzisiaj taki upał, że mnie się z domu nie chciało wychodzić, a robiłam rodzicom za popychadło :/ Zabierz kota z ogródka do domu, a weź rower z ogródka do garażu :/ Nie przeszkadzałoby mi to gdyby to nie było w ten upał a po drodze ani krzty cienia! I jeszcze czy posiedzę na ogródku! Kurcze chyba znają mnie nie od dziś i wiedzą, że NIENAWIDZĘ upałów. NIENAWIDZĘ! 

czwartek, 25 lipca 2013

Parszywy dzień!

To chyba najgorszy dzień w tym roku ... to już nawet egzamin z dr.B nie był tak koszmarny jak dzisiejszy dzień. Dlaczego ? W pracy dzieciaki nabuzowane, i wszystko robiły z nieziemską siłą i intensywnością. Skarżyły, biły się i incydent za incydentem. Ten strzaskał łokieć, ta kolano, trójce dzieci puściła się krew z nosa ... już miałam dość widoku krwi ... .
Dla relaksu wybrałam się na rolki, gdzie nawet normy nie wyrobiłam, bo ... mnie wszystko męczyło, jazda, pogoda, duchota ... i nie wiem co jeszcze.
Na trasie też jadąc autem miałabym niezła stłuczkę, wracałam roztrzęsiona ... .
Jedynym spokojnym momentem dnia był spacer z G. i myślałam, że koniec wrażeń na dziś, ale nie.
W domu prysznic, potem poszła mama i nagle mnie woła ... a dla mnie widok jak z horroru: mama, prysznic, pralka, podłoga, szafki, ściany czerwone! Ja już panika co jest grane ... szczęście w nieszczęściu czerwienią okazał się lakier do paznokci. Ja z mokrą głową biegłam szybko do sklepu po zmywacze do paznokci, bo jeden nie wystarczył, ludzie patrzą na mnie jak na wariatkę ... no ale cóż ... w sumie wykorzystałyśmy 4 buteleczki zmywacza do paznokci by jako tako doprowadzić łazienkę do porządku, a i tak pralka ma zabarwienie różowe ... . A do tego okazało się, że jak zdejmowałam soczewkę po pracy musiała mi spaść i znalazłyśmy ją na podłodze :/ Niech ten dzień się już kończy!

Na pocieszenie wspomnienie mini sesji z Anetką w pracy :) Oczywiście ubaw po pachy zwłaszcza z wchodzeniem na murek :D
Bluzka - butik
Spódniczka - Camaieu
Buty - Ambra
Kolczyki - Dama

środa, 24 lipca 2013

Zaległości

Dopadło mnie jakieś przygnębienie i bak chęci na cokolwiek ... . Ciężki okres teraz, gdy nie ma się ani grosza w portfelu, zarówno ja jak i G. A nawet jeśli coś by się wygrzebało to szkoda, jeśli w ogóle chcemy jechać na wakacje ... niby tylko do rodziny więc wystarczyło by samo paliwo, ale ono mimo wszystko kosztuje i tak z zerami na koncie czekamy co będzie ... .
Szaleństwem było spotkanie z A&K, ale fajnie było ... i pewnie posiedzielibyśmy jeszcze gdybym ja nie zasypiała :P
Czasem udaje mi się chociaż na rolki się wybrać aczkolwiek, w baku pustką zaczyna świecić ... . A co do rolek to w piątek zaliczyłam pierwsze bliskie spotkanie z betonem ... uroczo ... .
W pracy ... wesoło, zarówno w gronie opiekunów, jak i samych dzieci :) Choć bywa i mniej kolorowo jak i w pewnym momencie dzisiaj ... oberwałam kamieniem w głowę ... ale już i tak lepiej, że ja niż jakieś dziecko ... to by było dopiero nieszczęście. Ale guz ładny jest ... .
Żołądek nie daje mi spokoju, ostatnio za często daje o sobie znać ... .
I jakiś czas temu doszłam do wniosku, że za bardzo wszystkim i wszystkimi się przejmuję ... chyba najwyższy czas coś zmienić ... .

wtorek, 16 lipca 2013

Don't worry be happy!

Ostatni tydzień był bardzo intensywny i mimo iż cieszyłam i nadal się cieszę z zakupu auta przez G. to mimo wszystko byłam bardzo pesymistyczna, a do tego złapało mnie jakieś choróbsko. Tak więc nastrój był nie za ciekawy i wszystko widziałam w "czerni". A już szczególnie ten niedzielny egzamin. A przez to że byłam chora praktycznie całą sobotę przespałam, a w niedzielę rano na egzamin. Zawiózł mnie G. bo nie czułam się na siłach, a tu na miejscu wielkie zamieszanie i była opcja że my nasza grupa czeka do 18 na egzamin, myślałam, że mnie szlak trafi ... no ale po 30 minutowym opóźnieniu, wyjaśnieniach i opcji pisemnej zamiast ustnej ... pisaliśmy egzamin :) Co się jednak wiązało z tym, że wynik znany będzie w terminie późniejszym. Coś za coś. Za to udało mi się zdążyć wrócić, spakować na Jarmark, podjechać po Asio i wsioooo na Nikiszowiec :) Poszło nam o wiele wiele lepiej niż rok temu :) Zgrany z nas zespół :)
A w poniedziałek trzeba było już powrócić do pracy ... nie w pełni zdrowa, ale jakoś funkcjonuję i fajnie było zobaczyć znowu uśmiechnięte buźki :) 
Dziś od rana nie wiedziałam co z sobą zrobić, do pracy wyszykowałam się ekspresowo, że miałam jeszcze masę czasu do wyjścia, a już stresik mnie łapał ... tak więc pomalowałam się, ale nadal masa czasu, przeczytałam dwa rozdziały książki ... a czasu nadal dużo ... w końcu poszłam wcześniej do pracy ... . Na szczęście pogoda dopisała i siedzieliśmy w ogrodzie. Tak więc czas do 11 zleciał błyskawicznie i przyszły dobre wieści tak więc WAKACJE! Oczywiście od uczelni, ale moja praca to sama przyjemność :) Oczywiście w pracy masa śmiechu z mojej reakcji i szczęścia, ale to był najgorszy egzamin ... . Ale cieszę się bardzo :) A po pracy posiedzieliśmy z G. na ogródku ... taki mały relaks ... i fajnie było.
Właśnie dotarła do mnie informacja, że na tych zdjęciach wyglądam jak dziecko ... hmm ... a zdjęcia z dzisiaj. Tak ze szczęścia poprzewracało mi się w głowie i takie tam popstrykałam :P

piątek, 12 lipca 2013

No to jazda (?)

Eh autko kupione, a dzisiaj wszelkie załatwianie spraw urzędowych. O ile w skarbówce poszło nam ekspresowo i tak samo w urzędzie skarbowym to już z ubezpieczeniem mieliśmy cyrk na kółkach. Po wielu godzinach wyjaśniania, dociekania, telefonów załatwiliśmy je ... aczkolwiek tak, że zostaliśmy bez grosza. Eh fajnie jest mieć auto, ale ile to pieniędzy pochłania ... masakra. A tu jeszcze końca miesiąca nie widać ... . Trzeba będzie jakoś przetrzymać to wszystko ... .
 Ale warto było ... .

Fajnie, że G. się udało z autem, moi rodzice też mieli na oku auto do zmiany, aczkolwiek nie wypaliło, auto okazało się powypadkowe w dodatku na silnik więc kicha. A szkoda bo na moje mieliśmy już kupca ... .




niedziela, 7 lipca 2013

Euforia!

Ufff! Ten weekend już za mną i zaliczenia wszystkie przewidziane też. Choć walka była ostra. Został ostatni egzamin ... najgorszy. Chciałabym by był już za mną nawet z tą 3 ... byle mieć go z głowy ... ile ja bym za to dała ... eh! Ale w tym wszystkim miałam szczęście poczuć jak mała Emilia kopie w brzuszku u Olci :) Ale fajnie ... i ja to faktycznie jakieś medium jestem, bo tylko ja mówiłam, że Olcia będzie miała dziewczynkę i co ... chociaż na 100% się upewni po urodzeniu, ale i tak wiem swoje :) Poza tym już drugi raz mogłam zobaczyć Emilkę od kuzynki ... już niby waży 4 kg, więc przez te trzy miesiące przybrała na masie, ale jak dla mnie to nadal z niej kruszynka ... ale ma się dobrze a to najważniejsze!
No i dzisiaj świetne wieści ... ale by wszystko poszło po tej myśli to będę skakać z radości ... . Marzenie G. się spełni ... moje w sumie też ... . Po prostu euforia! :)

czwartek, 4 lipca 2013

Black&White

Dla niektórych już trwają wakacje ... dla mnie niestety nie, sesja u mnie jeszcze w pełni, więc męczę się z nią i męczę. Choć na plus mam już to, że nie muszę uczyć się na egzamin z angielskiego. A wczoraj do północy czekałam na decyzję, czy będę musiała pisać test z pedeutologii czy jednak nie ... i się nie doczekałam bo pani dr poszła spać! Ha ... naiwniacy z nas. Ale dzisiaj już podała listę co muszą pisać, czyli jej się eseje pedagogiczne nie spodobały i ... nie jestem na tej liście :) Tak więc kolejny test z głowy :) Cieszę się niezmiernie, ale i tak jeszcze 3 zaliczenia w ten weekend czekają na mnie ... a w kolejny najważniejszy egzamin.
No i trzeba chodzić do pracy ... ale jest inaczej, gdyż są dyżury. Bardzo ubolewałam, że nie jestem w grupie z moimi misiami, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Nowe dzieci są bardzo spokojne i większość jest bardzo fajna (tak tak przywiązuję się znowu), ale dzięki temu też jeszcze bardziej doceniam moje misie, które codziennie pokazują mi jak za mną tęsknią :) Mój pupilek nawet co nie lubi się przytulać i najchętniej by uciekał teraz nawet mi się na kolana wpakował i teraz na dzień dobry przyjdzie się przytulić choćby na tą sekundkę. Lubię też, gdy dzieci "przyznają" się do mnie na ulicy, dla mnie to jest takie ... miłe, sympatyczne, dzisiaj aż mnie wmurowało jak mnie Młody zawołał :) Uwielbiam tą pracę z dzieciakami ... :)
A we wtorek udało mi się G. namówić na zdjęcia, tak więc stylizacja w nowej spódniczce, która już jest moją ulubioną :)
Bluzka - Takko Fashion (15zł)
Spódniczka - Diverse (20zł)
Zegarek - Allegro (15zł)
Buty - pożyczone od mamy

P.S. Wczoraj jeszcze z mamą byłyśmy w SCC wspominałam już, ze prezent mam, ale G. nie chciał przyjść z pustymi rękami, a że był moment, że z mamą się rozdzieliłyśmy udało mi się wyszperać w Sinsay fajny T-shirt i trafiłam z nim rewelacyjnie :) Tak więc G. miał swój prezent dla teściowej:P