czwartek, 14 lutego 2013

Rok


Ostatnie dni są strasznie zakręcone zwłaszcza iż od poniedziałku w województwie śląskim rozpoczęły się ferie, a co za tym idzie dyżury nauczycieli w przedszkolu. Tak więc co drugi dzień z kim innym się pracuje. Jednak mnie się trafiło pracować z Anetą, która także jest pomocą :) Fajnie się gadało bo też dzieci mniej to i bardziej na luzie :) No i ja miałam 'swoje' dzieciaczki, więc fajnie było :) Choć do środy czas zleciał strasznie a od dziś mam urlop szkolny na naukę. Dzisiejszy dzień wykorzystałam także na wizytę u lekarza (akurat tego z rana nie lubię najbardziej), przy okazji w Kauflandzie zaopatrzyłam się w Caffe Latte z Nescafe (najtańsza) i zahaczyłam o Urząd Miasta by wziąć wniosek o mieszkanie, ale oczywiście ja zawsze sobie wybieram najlepsze momenty, co znaczy, że nie załatwiłam nic. Trudno całego dnia nie będę marnować, a i z drugiej strony jakoś G. się nie spieszy do wspólnego mieszkania więc mnie się też odechciało. Jak nauka logopedii jakoś idzie, psychologię czytam i jest w miarę (z niej mam 50 kartek więc ciężko mówić o konkretnej nauce jak w logopedii, ale wiele rzeczy wie się od tak z życia), jednak nic nie przebije metodologii, która potrafi w momencie zepsuć humor - no bo powiedzcie czy to normalne wyznaczyć termin egzaminu na sobotę o 11, wtedy się dowiemy czy nasze prace (opis metodologiczny artykułu promotora) są dobrze napisane i jeśli tak to podchodzimy do egzaminu, a jeśli nie to zarywamy noc i poprawiamy pracę, by ...uwaga, uwaga ... na następny dzień oddać jej pracę, ona na poczekaniu sprawdza i wtedy zatwierdza, bądź i nie ... . Jeśli jest ok piszesz, jeśli nie to ... nie wiem! Już nic nie mówię, że w niedzielę mamy dwa egzaminy, a między egzaminami ... zajęcia! Ugh ... odechciewa się doszczętnie. Popołudniu znowu pojechałam do lekarza na spirometrię, już nawet dmuchanie dzisiaj marnie mi szło ... , a po powrocie wpadł G. z bukietem 7 róż (nie wiem czy zamierzone 7 czy tak wyszło, ale już prawie 7 lat razem jesteśmy :)), no i dziś rok od zaręczyn mija :)
Ale muszę przyznać, że ten mój G. kompletnie nie słucha co się do niego mówi ... bo powiedziałam mu, że zamiast kupować drogie w tym dniu róże które i tak po kilku dniach padną, niech mi kupi w lidlu hiacynty ... ja tak lubię hiacynty! A tak to by przynajmniej dłużej postały i by mi wiosnę przypominały ... . Faceci ...
No nic lecę do notatek, chociaż oczy mi się już kleją ... ale jak mus to mus ... .

8 komentarzy:

  1. No tak by wy w Walentynki sie zaręczyliście :) Romantico ^^
    Ja dostałam... misia. Nie wiem co K strzeliło do głowy. Kiedyś chciałam to sobie sama wybrałam takiego z Biedronki i mi kupił i jest fajny :) Po co mi kolejny? :P A potem jęczy "bo tobie nic się nie podoba". Moja wina :P
    Pierwszy raz obchodziliśmy to święto i gdyby był sprytny to by z archiwum gg wyciągnął listę linków które przesłałam mu przed urodzinami a które zignorował kupując mi... aparat =.='

    OdpowiedzUsuń
  2. Róże romantyczniejsze to Twój męzczyzna wolał z klimatem załatwić sprawę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Romantyczniejsze ... nie że nie lubię róż, ale powinien wziąć pod uwagę co ja lubię a lubię hiacynty ... .

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że pamiętał, bo mój ma permanentną sklerozę na wszelkiego rodzaju święta!

    co do komentarza na moim blogu, kochana wg mnie groszki są dla wszystkich tylko trzeba odpowiednio dobrać je do figury(tzn wielkość itp).

    Dołaczam do obserwujących i czekam na kolejny post:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj no wiesz jak sobie wybrał Walentynki na zaręczyny to łatwo zapamiętać ... bo na ogół on też ma sklerozę ...

      Usuń
  5. rok zaręczyn:) jeju ale Wam się spieszy dziewczyny:) Amanda też zaręczona! ale 7 lat to faktycznie niezły wynik! gratuluję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się nigdzie nie spieszy, bo w porównaniu do Amandy my ślubu jeszcze nie planujemy, bo nie ma pieniędzy a brać ślub by nadal mieszkać z rodzicami to nie bardzo ...

      Usuń