poniedziałek, 18 lutego 2013

Egzaminacyjny maraton

Ten zjazdowy weekend był bardzo ciężki. Dobrze, że czwartek i piątek miałam wolne, naukę mogłam sobie na spokojnie rozdzielić i o dziwo ciut mniej stresować :)
Maraton rozpoczął się w sobotę o 11:00 egzaminem z metodologi badań społecznych, pisemny, abc, ale większości pytań nie miałam nawet w notatkach a byłam na wszystkich wykładach, ale tak nie wolno zapominać o najważniejszym! Większość rzeczy robiła na ćwiczeniach z czego nasza jako jedna jedyna grupa miała z kim innym i robiliśmy zupełnie coś innego! Ha! A akcja po egzaminie ... lepiej nie pisać, ale wszystko dobre co się dobrze kończy. W ogóle pierwszą radością było dopuszczenie do egzaminu, bo trzeba było zaliczyć metodologiczny opis artykułu promotora! Wrrr ile ja się naprosiłam osób o pomoc i w sumie nie potrzebnie ... ale wolałam dmuchać na zimne niż potem musieć w jedną noc poprawiać pracę. A na koniec polski i dowiedzieliśmy się jak będzie wyglądało kolokwium ... eh.
Niedzielę mieliśmy rozpocząć egzaminem z logopedii o 8:00 jednak z przyczyn organizacyjnych został przesunięty na 10:00 i całe szczęście! I jak poprzedni egzamin zaliczony! uff. A zaraz po tym kolejny z psychologii społecznej i ... no cóż totalny misz masz każdy każdemu podaje odpowiedzi, masa pomocy zewnętrznej, istny chaos! Na wyniki czekamy ... . A po tych egzaminach nie koniec bo mieliśmy jeszcze zajęcia ... a to oddawanie prac, a to przeprowadzić zabawy i jeszcze wpisy ... . A potem się wkurzyłam, bo przez "inteligentne" osoby z grupy którym ciężko było dać znać że wpisy z egzaminu z metodologii są wcześniej niż o 19:00 musiałam siedzieć na uczelni do 21:00. Nie powiem jak wróciłam do domu to padłam ledwie żywa ... .
Na szczęście pozostał mi tylko egzamin z pedagogiki przedszkolnej w sobotę - ustny, oraz kolokwium z podstaw wiedzy o języku polskim ... .
W dodatku w ostatnich dniach wypadła mi mało optymistyczna sytuacja życiowa, która mnie obecnie dołuje.

Pragnąc sobie poprawić humor, znalazłam w jednym sklepie krótkie spodenki, które chciałabym nosić do rajstop, a naszukałam się takich bardzo bo to albo krój nie ten, brak rozmiaru, albo nie ten kolor. A w końcu jak znalazłam to ... nie potrafię zdecydować się na kolor :) Dylemat mam między czarnymi a kolorem kawa z mlekiem (niestety na stronie sklepu nie ma ich zdjęcia, a ja nie zrobiłam :( ). Tak więc nie wiem na który się zdecydować najchętniej kupiłabym oba, ale tyle pieniążków nie mam. Czarny jest uniwersalny, do wszystkiego i niby ciuti ciuti wyszczupla, a ta kawa z mlekiem podoba mi się, ale nie do końca mnie przekonuje,ale uwielbiam brąz! Niech mi ktoś pomoże !?

4 komentarze:

  1. Ty jeszcze egzaminy masz? Strasznie ci rozciągnęli tą sejsę.
    Ja bym spodenki jak już brała czarne. Choć połączenia z rajstopami nie lubię. To bardzo pogrubia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem ale jakoś mnie to cały czas kusi ale jak się nie zdecyduję na nie z rajstopami to i tak będę miała fajne gatki na lato :D A czarne do wszystkiego i jakoś tak lepiej się w nich czułam :P

      Usuń
  2. bierz czarne! zawsze się przydadzą, jasnymi to siądziesz gdzieś i tyłek brudny:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe też racja :D Choć ja tak uwielbiam brąz :P Ale stwierdziłam, że już jedne jasne gatki mam na lato, więc czarne zawsze się przydadzą :P zwłaszcza, że moje stare są za ciasne :P I np kompletnie by się nie nadawały do rajstop bo to takie bardziej sportowe ... i mi się nie widzą :P

      Usuń