niedziela, 13 stycznia 2013

O dzieciach ...

Dziś troszkę o dzieciach, tych przedszkolnych i o kimś szczególnym :)
Pracuję w przedszkolu zaledwie 5 miesiąc i wiem, że to jest to co chcę robić. Choć nie ma co owijać w bawełnę, bo nie wszystkie dzieci to aniołki, ale co to za nudna praca jakby tylko takie były ;) I tak patrząc z perspektywy czasu, nie tylko września gdy zaczynałam pracę ale też jak w lipcu byłam porozmawiać z nauczycielką i widziałam nasze dzieciaki to takie małe mi się wydawały, a teraz ... takie duże i bardzo się zmieniły.W tym tygodniu i ja starałam się częściej wkraczać do zabawy, co jednak kończy się totalnym wymęczeniem mojej osoby, cokolwiek by się nie robiło ... pociąg, to znajdzie się ktoś kto będzie przeszkadzał, na następny dzień coś innego i główną rolę pełnił mój kucyk, a w piątek idąc do pracy w takim nijakim humorze patrzę a przed bramą jedna z dziewczynek z grupy stoi z mamą i już widząc mnie z odległości 10 m zaczęła do mnie machać, uśmiechać się, skakać i krzyczeć dzień dobry no i jak tu się nie uśmiechnąć :) Przyznam, że od tego słoneczka dostałam wcześniej już serduszko zrobione z masy solnej i pełno obrazków kwiatków i motylków :) Skoro już wspomniałam o miłej sytuacji to i wspomnę o piątkowym incydencie z takim naszym największym łobuzem, który stwierdził, że po co rysować na kartce jak można pomalować stół od spodu ... dostał szmatę i z wielkim rykiem mył stół. Jednak by nie kończyć smutnym zdarzeniem coś do śmiechu też się znajdzie.
Do przedszkola jedna z dziewczynek przyniosła lalkę i torebkę, no i w pewnym momencie z lalką na rękach i torebką na ramieniu chodzi jeden z chłopaków, no nie jest to zabronione, ale robiąc już którąś rundkę, podchodzi do mnie i mówi: "A ja się bawię w mamusię!", mnie zatkało na to zareagowała wcześniej wspomniana dziewczynka konspiracyjnym szeptem do mojego ucha: "On chyba chce być dziewczynką!" - i w tym momencie myślałam, że spadnę ze stołka, ze śmiechu oczywiście :) Jak tu nie lubić tych dzieciaczków, każde jest jedyne w swoim rodzaju :)
Cieszę się, że mam tą pracę, bo przynajmniej w niedzielę nie czuję jakiejś wielkiej niechęci gdy wiem, że na następny dzień trzeba iść do pracy :)

Na koniec grudnia dostałam e-mail od kuzynki u której spędzaliśmy z G. wakacje ze zdjęciami, które mi zrobiła ze swoją córeczką :) Oj ciocia w końcu zadowolona bo ma zdjęcia z Naduśką :) Pokochałam ją już od pierwszego zobaczenia jej na zdjęciu, a gdy mogłam z nią spędzić 10 dni - to to już była sama przyjemność :) Nie jestem w stanie wyrazić jak wiele radości sprawiło mi spędzanie z nią czasu, ale właśnie kilka takich radosnych chwil pięknie utrwalił aparat :)
 Bardzo udane wakacje, choć na ten czas musiałam się pozbyć wszelkiej biżuterii bo mała uwielbia wszelkie świecidełka, a już raz mnie tak za ucho potargała, że kolejny raz wolałam nie ryzykować ;) No i włosy też obowiązkowo spięte, bo inaczej można je było ... stracić :)
Hmmm ... zaczęłam tęsknić za zieloną trawką i słoneczkiem ... a za oknem biało i biało, a na ogródku wcale nie inaczej :
 
Pisanie pracy magisterskiej wre, zaledwie trzy spotkania a już połowa metodologii napisana :) Tym razem nawet spotkanie odbyło się przy kawie i ptasim mleczku więc i humory dobre i praca owocna :)

4 komentarze:

  1. A ja myślałam ze post o macierzyństwie będzie :D
    Dzieci może i fajne ale ja nie mam do nich podejścia i nigdy nie wiem ile w jakim wieku dziecko rozumie. Pewnie w tym twoim przedszkolu kretynke z siebie zrobiła :P
    A z Nadią ci tak ładnie :):) Świetne minki strzela :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tu ci psiukus :P A myślisz, że ja z siebie nie robię wariatki :D Wtedy jestem jak takie wyrośnięte dziecko :P hi hi hi :D A Nadusia to po prostu cukiereczek :D

      Usuń
  2. Hihi przypomniało mi sie zdziwienie Grzegorza - to wy już imiona dla dzieci macie? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już w sumie myślałam jakie mnie się podobają, ale do tego jeszcze daleko, więc ciiii :P

      Usuń