Ten zjazdowy weekend był bardzo ciężki. Dobrze, że czwartek i piątek miałam wolne, naukę mogłam sobie na spokojnie rozdzielić i o dziwo ciut mniej stresować :)
Maraton rozpoczął się w sobotę o 11:00 egzaminem z metodologi badań społecznych, pisemny, abc, ale większości pytań nie miałam nawet w notatkach a byłam na wszystkich wykładach, ale tak nie wolno zapominać o najważniejszym! Większość rzeczy robiła na ćwiczeniach z czego nasza jako jedna jedyna grupa miała z kim innym i robiliśmy zupełnie coś innego! Ha! A akcja po egzaminie ... lepiej nie pisać, ale wszystko dobre co się dobrze kończy. W ogóle pierwszą radością było dopuszczenie do egzaminu, bo trzeba było zaliczyć metodologiczny opis artykułu promotora! Wrrr ile ja się naprosiłam osób o pomoc i w sumie nie potrzebnie ... ale wolałam dmuchać na zimne niż potem musieć w jedną noc poprawiać pracę. A na koniec polski i dowiedzieliśmy się jak będzie wyglądało kolokwium ... eh.
Niedzielę mieliśmy rozpocząć egzaminem z logopedii o 8:00 jednak z przyczyn organizacyjnych został przesunięty na 10:00 i całe szczęście! I jak poprzedni egzamin zaliczony! uff. A zaraz po tym kolejny z psychologii społecznej i ... no cóż totalny misz masz każdy każdemu podaje odpowiedzi, masa pomocy zewnętrznej, istny chaos! Na wyniki czekamy ... . A po tych egzaminach nie koniec bo mieliśmy jeszcze zajęcia ... a to oddawanie prac, a to przeprowadzić zabawy i jeszcze wpisy ... . A potem się wkurzyłam, bo przez "inteligentne" osoby z grupy którym ciężko było dać znać że wpisy z egzaminu z metodologii są wcześniej niż o 19:00 musiałam siedzieć na uczelni do 21:00. Nie powiem jak wróciłam do domu to padłam ledwie żywa ... .
Na szczęście pozostał mi tylko egzamin z pedagogiki przedszkolnej w sobotę - ustny, oraz kolokwium z podstaw wiedzy o języku polskim ... .
W dodatku w ostatnich dniach wypadła mi mało optymistyczna sytuacja życiowa, która mnie obecnie dołuje.
Pragnąc sobie poprawić humor, znalazłam w jednym sklepie krótkie spodenki, które chciałabym nosić do rajstop, a naszukałam się takich bardzo bo to albo krój nie ten, brak rozmiaru, albo nie ten kolor. A w końcu jak znalazłam to ... nie potrafię zdecydować się na kolor :) Dylemat mam między czarnymi a kolorem kawa z mlekiem (niestety na stronie sklepu nie ma ich zdjęcia, a ja nie zrobiłam :( ). Tak więc nie wiem na który się zdecydować najchętniej kupiłabym oba, ale tyle pieniążków nie mam. Czarny jest uniwersalny, do wszystkiego i niby ciuti ciuti wyszczupla, a ta kawa z mlekiem podoba mi się, ale nie do końca mnie przekonuje,ale uwielbiam brąz! Niech mi ktoś pomoże !?
Ty jeszcze egzaminy masz? Strasznie ci rozciągnęli tą sejsę.
OdpowiedzUsuńJa bym spodenki jak już brała czarne. Choć połączenia z rajstopami nie lubię. To bardzo pogrubia
No wiem ale jakoś mnie to cały czas kusi ale jak się nie zdecyduję na nie z rajstopami to i tak będę miała fajne gatki na lato :D A czarne do wszystkiego i jakoś tak lepiej się w nich czułam :P
Usuńbierz czarne! zawsze się przydadzą, jasnymi to siądziesz gdzieś i tyłek brudny:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Hehehe też racja :D Choć ja tak uwielbiam brąz :P Ale stwierdziłam, że już jedne jasne gatki mam na lato, więc czarne zawsze się przydadzą :P zwłaszcza, że moje stare są za ciasne :P I np kompletnie by się nie nadawały do rajstop bo to takie bardziej sportowe ... i mi się nie widzą :P
Usuń