Przed świętami nawet nie miałam czasu myśleć o świętach ... a gdy tylko nastał weekend chciałam jak najwięcej czasu spędzić z G. w końcu, a potem nastały święta i też spędzaliśmy czas razem.
W Wigilię na 6:00 szłam do pracy, straszna ślizgawica była i całe szczęście, że tak blisko mam. A w pracy co ... siedzenie w narożnej sali (bo na dwóch ścianach okna są i wszystko widać czy ktoś idzie czy nie) i tak siedziałyśmy po ciemku. A co niech myślą, że przedszkole zamknięte :) Później się trochę zdenerwowałam, bo głupia rozmowa wynikła, a jakoś dla mnie nie jest problemem wstać wcześnie rano, gdybym miała po co to bym nawet wolała tak wcześniej wstać i nawet iść do pracy. Później to już takie krzątanie się w domu z kąta w kąt aż do kolacji Wigilijnej. Prezenty udane, no a jak tacie da się dezodorant to zadowolony, a kryminał to już w siódmym niebie :) Mama dostała sweterek, G. porządny i ciepły sweter, dezodorant i coś słodkiego, jego mama dostała golf (moja mama kupiła sobie okazał się o wiele za duży, swoje kosztował a lepiej dać jako prezent niż miało by się wyrzucić) i coś słodkiego. No i jakoś w tym roku Pasterka nam wypadła, bo mnie już zmorzył sen ... :)
W Boże Narodzenie śniadanko i pojechaliśmy do mojej ciotki po babcię, przywieźliśmy i zaraz pojechaliśmy do cioci G. na obiad. Jak zwykle przejadłam się strasznie, nasłuchaliśmy się oczywiście tyle, że aż uszy bolały i gdy tylko była okazja ewakuowaliśmy się :P
Drugi dzień świąt to już obiad u mnie w domu, już wszystko na spokojnie i leniwie :)
Kolejne dni też leniuchowe i sklepowe, a także dość stresujące. Okazało się, że przegląd auta miałam do 27 grudnia (zorientowaliśmy się dzień później) G. pojechał ze mną na przegląd i ... trach poszły hamulce ... na szczęście nie zatrzymał dowodu rejestracyjnego i prosto do mechanika tylko trzeba było kawał drogi zajechać bez tych hamulców, ja jadąc tylko kawałek myślałam, że się popłaczę, panika jak nic. Na szczęście G. pojechał. Mechanik przyjął, chociaż nie odzywali się nic a nic czy go zrobią czy nie po zamknięciu warsztatu się odezwali, kasę skasowali i nic nie powiedzieli. A na przeglądzie się okazało, że hamulce fatalne na granicy dozwolonego zatwierdzenia przeglądu w dodatku okazało się, że światła mam za nisko ustawione ... teraz już wiem dlaczego tak fatalnie mi się jeździ gdy jest ciemno :/ W nowym roku na kilka dni idzie na warsztat i mają zrobić całość to co mówiliśmy do zrobienia a nie jeden fragmencik, jak to zrobili ... .
W tej chwili skończyłam piec ciastka na Sylwestra i mimo iż wyglądem nie grzeszą zwłaszcza te pierwsze co mi się posklejały to w smaku są rewelacyjne ;)
A teraz troszkę zdjęć ... głównie ciuchów :)
Sukienka - prezent od taty (no powiedzmy, że od niego, a raczej za pieniążki co były od niego ;)) Ostatnio jakoś mam manię na paski choć do szczupłych nie należę w każdym bądź razie ja tak uważam, ale jakoś te szerokie paski tak nie pogrubiają, a do tego bardzo podoba mi się ten zamek z tyłu :)
Sweterek - prezent od mamy, czy ja wspominałam, ze uwielbiam brąz :) Sweterek już sprawdzony i jest strzałem w dziesiątkę :)
A tak sama za swoje zaoszczędzone pieniążki kupiłam sobie kilka rzeczy:
Muszę się tu przyznać, że nie przepadam za tym kolorem. Jak kogoś widzę w czerwieni to o fajnie, ale ja w nim sama sobie się kompletnie nie podobam, ale jak to przymierzyłam ... to mi się spodobało :)
Brązowa spódniczka, zdecydowałam się na nią bo posiadam już taką granatową, kusiła mnie czerwona albo żółta, ale jakoś wyglądałam w nich dziwnie ... i grubo :P
Bluzka oversize - po raz pierwszy taką kupiłam, bo na ogół wolę rzeczy dopasowane (nie za ciasne!), ale perspektywa lata w pracy (głównie siedzenia w przedszkolnym ogrodzie na słońcu) skusiła mnie do niej bo w końcu jak będzie upał nie będę się kisić w krótkim rękawku, a ta bluzka jest idealnym wyjściem z tej sytuacji nawet jak ubiorę pod nią bluzkę na ramiączkach :)
Teraz pewnie powiecie, że mam się puknąć w głowę bo gdzie tam lato, ale miałam dla niej też inne przeznaczenie, bo zastanawiałam się nad ubraniem jej w sylwestra wraz z pokazaną brązową spódniczką, ale w ostateczności zdecydowałam się na pasiastą sukienkę, którą także pokazałam wyżej :)
Tą bluzeczkę kupiłam jeszcze przed świętami ale jako iż nowa to postanowiłam pokazać razem z tymi :) no i jak w sukience urzekł mnie głównie zamek z tyłu, bo czaszki zauważyłam dopiero w domu :P
Dziś chciałam wam pokazać stylizację, ale niestety pogoda nie dopisała, a jednak chora nie chciałam być, bo moja odporność w tym roku marnie się ma ... .